- Zaloguj się aby dodawać komentarze
Regularnie kilka razy w roku pojawiają się w mediach krytyczne informacje na temat poziomu edukacji seksualnej w polskiej szkole. Szczątkowa i niepełna edukacja seksualna jest głęboko ukryta w tzw. Wychowaniu do życia w rodzinie. Pisałam już, że mimo tak neutralnej nazwy przedmiotu i tak wszystkim zajęcia kojarzą się z seksem. Bez względu na to czy odbywają się w szkole ponadgimnazjalnej czy w podstawowej. I jakie jest rozczarowanie uczniów, kiedy prezentuje im tematy, które będziemy omawiać - seksu nie ma!
W szkole podstawowej bardzo dużo mówimy o rodzinie, rozwiązywaniu konfliktów, asertywności, budujemy drzewa genealogiczne! trochę o dojrzewaniu i ciąży i higienie, ale te najbardziej palące pytania i problemy zostają bez odpowiedzi.
Dlaczego? Bo nas nauczycieli każdego przedmiotu obowiązuje podstawa programowa. Na niej budowane są programy nauczania, pisane podręczniki. To z tych treści jesteśmy rozliczani i te treści jesteśmy zobowiązani realizować.
A realne pytania, wątpliwości które są echem tego co młodzi ludzie zobaczą w mediach pojawiają się na anonimowych karteczkach, w pytaniach na które uczniowie z wypiekami na twarzy czekają na odpowiedź.
I teraz moje pytanie. Co zrobić z ta szarą strefą wiedzy, której uczniowie teoretycznie nie powinni mieć. Rozjaśniać na własne ryzyko czy pozwolić im pogrążać się w mroku internetu?
Pozdrawiam
Monika
28 sierpień 2010