- Zaloguj się aby dodawać komentarze
Kiedy wprowadzono w Polsce stan wojenny miałam 11 lat. W 81 roku nie docierało do mnie co się działo. Pamiętam mroźną zimę i legendarny brak teleranka.
Zostało trochę wspomnień i "war time mentality" która w dzisiejszych czasach zupełnie nie funkcjonuje, ale trudno się od niej wyzwolić.
Jak cenna może być kolorowa torba reklamowa, ile godzin można spędzić na oglądaniu cudownego świata w katalogach, na które dziś się już nawet nie patrzę może zrozumieć osoba, która tego doświadczyła.
Dzieciństwo i młodość były inne. Codzienne kolejki w spożywczym, mięsnym nawet w kiosku Ruchu. I właśnie z tym miejscem wiąże się wspomnienie które chcę zostawić tutaj. Absurdalne jak półpancerze praktyczne z opowiadania Mrożka. Stoję sobie jako jedenastoletnia dziewczynka w kolejce za czymś co nie do czego służy. A sprzedawczyni radzi
- Weź dziecko, mama na pewno się ucieszy.
Pewnie domyślacie się za czym była ta kolejka - podpaski oczywiście. "Podpaską" szumnie nazwany kawałek waty w siateczce, która służyła tylko do porcjowania na w miarę równe kawałki. Kiedy teraz o tym pomyślę wierzyć się nie chce, że to nie był absurdalny sen.
Mama się ucieszyła, ale nie skorzystała z okazji aby powiedzieć dziecku do czego to służy. Dzisiaj kiedy dziewczyny pytają mnie jak wybrać/dobrać podpaski radzę, aby umówiły się i wybrały do supermarketu. Tam przed półka z podpaskami, tamponami, mogą stać, oglądać i czytać. Trzydzieści lat minęło jak jeden dzień!
Pozdrawiam
Monika
13 grudzień 2010